Czy naszą planetę naprawdę zamieszkiwały legendarne olbrzymy, pojawiające się w folklorze niemal każdego narodu? Historie tajemniczych gigantów nie pojawia się tylko w opowieściach ekscentrycznych naukowców takich Hans Zimmer czy twórcy nowych paleontologii, przeciwników konserwatywnych paleontologów pokroju Cuviera czy ewolucjonistów – następców Darwina. Profesor Franz Weindenrich z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej, ekspert „teorii gigantów” uważa kontynent afrykański za ojczyznę pierwszych olbrzymów. Somalijczycy posiadają legendy o Maantheule, a ludy Afryki Wschodniej utrzymują, że wszystkie starożytne ruiny i studnie w ich krainie to dzieło tajemniczych, bardzo rosłych ludzi. Gdzie te istoty żyją?
Masajowie opowiadają straszne legendy o olbrzymich hominidach, lecz wierzą że nie pochodzą one z przeszłości lecz żyją one dziś na nie zamieszkanych gęstych rejonach ich krain. Nazywają je Nanaunerami. Te ohydne stwory ludzkie, gęsto pokryte ciemnorudą sierścią, porośnięte są jak pawiany „mają twarz ludzką i wzrost niemal żyrafy”. Jedna z historii opowiadanych przez starych wodzów masajskich przedstawia historię o małej dziewczynce masajskiej która porwana przez „potwora” płci żeńskiej została później znaleziona w lesie przez jednego z wojowników. Była zupełnie naga i niema: nie znała najpospolitszych przedmiotów domowego użytku. Porwana przez dzikie człowiekowate straciła resztki człowieczeństwa? Nauczona życia w nowym społeczeństwie – gigantów Nenaunerów pożegnała ludzkie przyzwyczajenia. Mówi się również o nanaunerach – postaciach mitologicznych, pół ludziach, pół kamieniach.
Ada Wińcza przebywając przez wiele lat w Tanzanii słyszała wiele historii o tajemniczych ludzko podobnych – nanaunerach – istotach wielkości żyrafy. Najdziwniejszą z nich usłyszała 30 lat temu od tropiciela, starego towarzysza Lati. Zdarzyło się to około pół wieku temu. Świadkowie tego wydarzenia już zapewne nie żyją. Pewien bohater imieniem Lamberegeri, bardzo dzielny i silny przebił w nocy straszliwą włócznie tajemnicze stworzenie. Uszło ono około 3 kilometrów po czym próbowało wyciągnąć włócznię z piersi. Była to wielka samica gęsto owłosiona. W swoich olbrzymich łapach trzymała gałąź w kształcie maczugi. Miała twarz starej Masajskiej kobiety, lecz była dwukrotnie większa. Wszyscy wojownicy wrócili do wioski z pociętymi kawałkami skóry dziwnego hominida i ofiarowali je Laibonowi z których miał sporządzić potężny talizman, mau. Prawdopodobne wydaje się dziś, że zwierzęta takie istnieć mogły i możliwe, że były spokrewnione z gorylami.
Dowody istnienia gigantów:
– Sześciopalczaste i posiadające piętę o szerokości 25 centymetrów ludzkie ślady odnalezione odciśnięte w twardej skale w Brayton w stanie Tennessee (USA). Co jeszcze dziwniejsze, w pobliżu odnaleziono tropy ,,konia – olbrzyma”, o szerokości ponad 25 cm.
– Rysunek przedstawiający ogromnych rozmiarów człowieka walczącego z mamutem na ścianie kanionu Havasupai. Malowidło to jest bardzo stare, ponieważ na jego powierzchni pojawiła się ochronna warstwa żelaza. Niedaleko niego odnaleźć można inny rysunek, również bardzo zagadkowy, przedstawiający tyranozaura.
– Niezwykłe znalezisko wydobyte spod ziemi przez żołnierzy budujących magazyn prochu w Lampock Rancho w Kalifornii w 1833 roku. Tym znaleziskiem był szkielet niemalże czterometrowego człowieka. Olbrzym miał po dwa rzędy zębów w każdej szczęce, a jego ciało otaczały muszle i kamienie ozdobione nieznanymi znakami. Podobny szkielet wydobyto na wyspie Santa Rosa w Kalifornii. Tym razem jednak dziwna istota wyposażona była w cztery rzędy zębów.
– Znalezisko z Crittenden (Arizona) z 1891 roku. Pracujący przy budowie biurowca robotnicy wydobyli spod ziemi wielki sarkofag kamienny. Wezwani na miejsce odkrycia specjaliści i przedstawiciele miejscowych stwierdzili, że wewnątrz sarkofagu znajduje się trumna o ludzkich kształtach, w jej wnętrzu odnaleziono niemal całkowicie zniszczone zębem czasu szczątki ludzkie. Najdziwniejsze było to, że musiał on mieć przynajmniej cztery metry wzrostu, a wnioskując z rysunków wyrytych wewnątrz trumny, miał on sześć palców u rąk i u nóg.
– Skamieniały olbrzym odkryty w 1895 roku przez dr Dyera podczas badań mineralogicznych w County Antrim w Irlandii. Mierzył 12 stóp i 2 cale wysokości (ok. 3,7 metra), długość rąk 4 stopy i 6 cali (1,37 metra), ważył ponad 2 tony. Jego prawa stopa wyposażona była w sześć palców. Po długich dyskusjach mających na celu ustalenie właściciela znaleziska, okazało się, że nie wiadomo gdzie podział się olbrzym.
– Olbrzymie ludzkie ślady odciśnięte w pobliżu tropów wielkich mięsożernych dinozaurów, odkryte 12 km na wschód od Mont Vernon w Kentucky (USA) oraz w pobliżu miejscowości Glen Rose i Walnut Springs w Teksasie (USA). W Glen Rose płynie rzeczka Paluxy River, na dnie której, w jednej warstwie geologicznej (dowód na to, że ślady powstały w tym samym czasie) odnaleziono dziesiątki śladów ludzi i dinozaurów. Ludzkie, pięciopalczaste tym razem, ślady mają po ok. 50-70 cm długości i ok. 20 cm szerokości. Większość z nich jest większa od tropów prehistorycznych gadów. Na temat tego przedziwnego zjawiska wciąż trwa zażarty spór pomiędzy antropologami i paleontologami.
Wzmianki o przybyszach z Nieba można znaleźć w najstarszych przekazach zamierzchłych cywilizacji. Opisują ich staroindyjskie eposy. Boscy przybysze o jasnych twarzach, przewyższający wzrostem ludzi przewijają się także w legendach prastarych cywilizacji obu Ameryk. Nie trzeba jednak szukać aż tak daleko.
W niemalże każdym przekładzie Biblii można znaleźć wzmianki o olbrzymach: „A kiedy ludzie zaczęli mnożyć się na ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie jakie im się tylko podobały. (…) A w owych czasach byli na ziemi giganci, a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze mający sławę w dawnych czasach.” Księga Rodzaju mówi, że gdy plemię Adama zaczęło się rozrastać: „Synowie Boży spostrzegli, iż córki człowiecze są piękne, pojęli więc za żony te wszystkie, które sobie upodobali.” (Księga Rodzaju rozdz. VI wers 2) Związki te przyniosły owoce. Czytamy bowiem dalej: „W owych czasach byli na świecie olbrzymi – a także i potem – kiedy to synowie Boga współżyli z córkami człowieczymi a one im rodziły synów. Byli to przesławni mocarze zamierzchłych czasów.” (Księga Rodzaju rozdz. VI wers 4).
Jednak owoc związku aniołów z kobietami okazał się problemem. Nefilim byli groźni i nieokrzesani:
„Pożarli oni cały ludzki dorobek, a kiedy ludzie nie mogli ich więcej utrzymać, ci obrócili się przeciwko nim i ich pożarli. (…) Potem olbrzymi zjadali siebie nawzajem i pili własną krew” – wspomina Księga Henocha.
Kiedy Bóg rozgniewał się na grigori, skierował przeciwko nim archaniołów i zesłał potop, informując wcześniej Noego, by się ratował. Upadli aniołowie zostali ukarani (niektórzy osobiście), a ich potomstwo, za przelaną krew i nieprawość, jakiej dopuściło się na Ziemi zostało wytrzebione. Od tamtego czasu na świecie miał zapanować pokój.
Tak więc przedstawiciele nieznanej, a potężnej rasy olbrzymów zstąpili z nieba, zapłodnili ziemskie kobiety i mieli z nimi potomstwo. Musiały to być więc istoty nie tylko cielesne, ale na tyle bliskie genetycznie, że było to w ogóle możliwe. Często istoty te nazywane są nefilim.
Stary Testament nie wspomina niczego więcej o przybyszach. Sporo o ich istnieniu mówi znacznie starszy od Biblii tekst zwany „Księgą Henocha”, tłumaczony z wersji zapisanych po chaldejsku, aramejsku i hebrajsku. Dwa jej egzemplarze są przechowywane w Wielkiej Brytanii, jeden we Francji. Wczesny kościół chrześcijański uznawał „Księgę Henocha”. Zakazał jej czytania dopiero w III w. n.e. O ile Stary Testament nie rozwodzi się nad faktem pojawienia się wśród ziemian synów Bożych – o tyle „Księga Henocha” poświęca im wiele uwagi. Oto co przekazuje potomnym: „Kiedy ludziom zaczęło się rodzić mnóstwo dzieci w tamtych czasach, przyszły też na wiat piękne i szykowne dziewczęta. A kiedy aniołowie, dzieci niebios ujrzeli je, zapałali do nich miłością i tak uradzili: wybierzmy sobie sporo tej ludzkiej rasy kobiety i spłodźmy z nimi potomstwo.” (rozdz. 7 wersy 1-2) Nie było jednak co do tego zgodności Czyżby zwierzchnie rozkazy i obowiązujące regulaminy zabraniały im bliskich kontaktów z ziemianami? Bo oto:
„Następnie Samjaza, ich wódz rzekł do nich: lękam się, że nie spełnicie swych zamiarów i że na mnie spadnie kara za waszą zbrodnię. Oni jednak odpowiedzieli: przysięgamy tobie i zwiążmy się wszyscy obopólną przysięgą: niczego nie zmienimy w naszych zamiarach, wypełnimy wszystko cośmy postanowili. Ślubowali więc i związali się wzajemnie. A było ich dwustu… / każdy z nich wybrał sobie kobietę, zbliżył się do niej i razem z nią zamieszkał; i wszyscy oni uczyli swe kobiety czarów i sztuki magicznej a także właściwości korzeni i drzew. Kobiety za zachodziły w ciążę i wydawały na świat olbrzymów.” (rozdz. 7 wersy 10-11)
Dalej Henoch relacjonował, że aniołowie uczyli ludzi wyrabiania mieczy, noży, tarcz i napierśników Również bransolet i ozdób, malowania twarzy i używania różnych barwników. Uczyli też, jak rozpoznawać ruchy planet oraz astrologii. Prawdopodobnie aniołowie, którzy związali się z ziemskimi kobietami złamali jakieś obowiązujące ich reguły. Zostali bowiem uznani za buntowników:
„Oto są imiona przywodców-setników, półsetników i dziesiętników. Pierwsze z nich brzmi: Jekum. To on właśnie zmącił umysły wszystkich synów świętych aniołów, to on natchnął ich by zstąpili na ziemię i spłodzili dzieci z ludzkimi istotami” (rozdz. 68 wersy 3-4). „Imię trzeciego brzmi: Gadrel. To ten, który odkrył synom człowieczym narzędzia do zabijania.” (wersy 6-7).
Dalsze wzmianki mówią o przerażających walkach między synami niebios i słusznym ukaraniu winnych. Czy nie przywodzi to na myśl znanego nam z Biblii buntu aniołów?
Warto porównać zapisy z „Księgi Henocha” z wydarzeniami opisywanymi przez staroindyjskie eposy. I-sza księga Rigwedy zawiera dokładne opisy 12-osobowych latających pojazdów, którymi posługiwali się bogowie nad ziemią, oraz wielkich pojazdów wznoszących się ponad niebieski firmament (z opisów wynika, ze były to transportowce). Dolatywały one do trzech kosmicznych miast krążących na okołoziemskich orbitach. Drobiazgowy opis tych potężnych okołoziemskich stacji znajduje się w V księdze Mahabharaty, Drona Parva. Miasta i pojazdy były we władaniu bogów, którzy przybyli na ziemię obserwować ludzi. Bratali się i zaprzyjaźniali z niektórymi z nich, zapraszali władców do pojazdów i wraz z nimi odbywali loty nad Ziemią i do pozaziemskich miast. Staroindyjskie eposy mówią dalej o przerażających walkach, które rozegrały się między bogami. Ich następstwem stały się niewyobrażalne kataklizmy: pożary, trzęsienia ziemi, okrutne powodzie, które wyniszczyły ludzkość.
Wróćmy jednak do aniołów. Jak wyglądali? Przekazy są zgodne, że byli bardzo wysocy, ludziom wydawali się olbrzymami. Zapisy z „Księgi Henocha” mówią nieco więcej o ich wyglądzie, opisując rozterki ojca Noego, Lamecha, zachodzącego w głowę, czy Noe rzeczywiście jest jego synem: „… żona Lamecha zaszła w ciąże i urodziła syna. Miał on piękne oczy, jego skóra była jak krew z mlekiem a włosy na głowie białe niczym wełna.” I dalej, zbity z tropu Lamech zwierza się swemu ojcu: „Powołałem na świat dziecko, które różni się od innych dzieci, które jest inne niż wszyscy ludzie, lecz przypomina potomstwo aniołów z niebios.”